Pomysł na słodki prezent II - domowe śliwki w czekoladzie.

Nie mogłam się powstrzymać, to niby dość prosty prezent, ale satysfakcja z własnoręcznego przygotowania tych delicji jest niesamowita. Musicie spróbować ....




Osobiście jestem fanką własnych śliwek(skromność).
 Kupne kalifornijskie owszem może większe może ładniejsze,ale moje o niebo smaczniejsze. Zwłaszcza dla tych którzy uwielbiają czekoladę, bo robiąc takie  śliweczki, możemy sami dozować ilość i rodzaj polewy.
A i nasze polskie śliweczki wydają się bardziej kuszące.

No to do dzieła. Z ilości jakie jakie podaje wyjdą daw małe podarunki, lub jedno większe :) Lepiej zrobić więcej ( na zapas) niż później żałować że było mało.

Składniki:
22 sztuki suszonych śliwek (nie wędzonych)
szklanka cukru
1 1/2 szklanki wody
2 tabliczki czekolady ciemnej -ja używam deserowej
1 tabliczka białej czekolady (opcjonalnie jeśli nie  lubimy może być kolejna ciemna czyli razem 3)
kieliszek rumu(opcjonalnie w wersji dla dorosłych)

Ponadto :
garnek, miska, folia spożywcza,deska lub talerz, wykałaczki w ilości równej śliwkom.

Działamy:
Cukier z wodą gotujemy na syropek, do którego wrzucamy śliwki. Gotujemy 20 min na maleńkim ogniu czyli teoretycznie kandyzujemy. Zostawiamy śliwki w syropie najlepiej na noc, jeśli robimy opcję dla dorosłych to idealny moment na dodanie do syropu rumu. Chodzi o to aby śliweczki nam, napęczniały, zmiękły i były sprężyste przez długi czas.
Można je oczywiście jedynie podgotować w syropie, jeśli uważacie że Wasze śliweczki są wystarczająco ładne. Odcedzamy śliwki z syropu na sicie aż całkowicie obeschną.
Czekoladę(ciemną) rozpuszczamy w kąpieli wodnej .
 I tu taka mała podpowiedź:
jeśli lubimy miękką czekoladę na śliwkach, możemy dodać łyżeczkę masła.
jeśli kupiliśmy czekoladę z małą zawartością kakao, a lubimy bardziej wyrazisty smak możemy oprócz masła dodać łyżkę dobrego kakaa.
Wracając do śliwek.
Deskę lub talerz  owijamy folią spożywczą , a śliweczki nabijamy na wykałaczki. tak aby patyczki znajdowała się tak jakby u podstawy.
Trzymając za wykałaczkę zanurzamy/obtaczamy każdą śliwkę w czekoladzie. Przed odłożeniem czekamy chwilę, aż delikatnie obciekną odkładamy na deskę/talerz  pozostawiając między śliwkami odstępy. I tak czekoladujemy  wszystkie śliweczki po czym odstawiamy do lodówki. Po około 15-20 minutach nakładamy na śliwki kolejną warstwę czekolady nadal posiłkując się wbitą wykałaczką.
Trzecią warstwę nakładamy już na leżące śliweczki łyżeczką i tu możemy poszaleć z grubością - jak kto lubi. Przy tej trzeciej warstwie na połowę śliwek nakładamy  biała czekoladę.

I w sumie śliwki po leżakowaniu w lodówce są gotowe :) Czasochłonne i monotonne ale dla chcącego nic trudnego.





A przy okazji prezentuje moje choinkowe serducha obiecałam że się pochwalę - tu idealnie pasowały.



Nie zanudziłam Was tym łopatologicznym tłumaczeniem ??
Niedługo kolejna porcja pomysłów - zaglądajcie.


18 komentarzy:

Miło mi, że poświęcasz swój cenny czas na napisanie tych kilku słów.
Dziękuję.

Obsługiwane przez usługę Blogger.